Nadchodzi....
My Bloody Valentine, m b v, 2013
Już sama historia wydania tej płyty to temat na osobny artykuł. Fani musieli czekać na nią przeszło dwie dekady - od czasu wydanego w 1991 roku albumu "Loveless", który regularnie ląduje w rankingach na najważniejsze rockowe płyty w historii. Zainteresowanie jej kupnem było tak duże, że kiedy zespół wreszcie umieścił ją na swojej stronie internetowej, ta momentalnie padła. Całości można odsłuchać też na YouTube.
Ale ta płyta stała się legendą na długo zanim się ukazała. I nic dziwnego, bo rzecz dotyczy przecież zespołu iście legendarnego, który podczas długich lat swojego nieistnienia i tylko po części za sprawą niedawnego powrotu na scenę z niszowej formacji, znanej tylko wybrańcom, pilnie śledzącym to, co działo się na scenie alternatywnej, stał się formacją kultową, na którą dziś niemal nie wypada się nie snobować, a co o wiele ważniejsze - nieocenionym źródłem inspiracji dla niezliczonych grup, powracających do stylistyki stworzonej lata temu przez tych irlandzkich muzyków.
My Bloody Valentine to formacja, która powstała w pierwszej połowie lat 80., a na przełomie dekad nagrała kilka epek i dwa albumy, po których ukazaniu się scena niezależna nigdy nie była już taka sama."Isn't Anything" z 1988 roku i o trzy lata młodsza "Loveless" to płyty, które z miejsca stały się pozycjami iście kanonicznymi, prawdziwym elementarzem gatunku zwanego shoegaze, który dziś jest o wiele popularniejszy niż wtedy, kiedy powstawał.
My Bloody Valentine- If I am
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz