Social Icons

czwartek, 28 lutego 2013

Green Day: "Było bardzo źle"

Borykający się z uzależnieniem od alkoholu wokalista Billie Joe Armstrong z zespołu Green Day po raz pierwszy publicznie skomentował swoje problemy.

 Billie Joe Armstrong (Green Day) podczas niesławnego koncertu w Las Vegas fot. Michael Kovac Czy Billie Joe zrozumiał w końcu swój błąd?

W wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" muzyk przyznał, że przez lata zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i leków.
 "Doszło do tego, że nie potrafiłem powiedzieć, w którym miejscu wyląduję, gdy skończy się noc. Budziłem się na kanapach w obcych, dziwnych domach. Nie pamiętałem, co się wydarzyło. Totalnie urywał mi się film" - opowiada o swoich problemach.
 Incydent podczas festiwalu w Las Vegas okazał się być dla Billiego Joe Armstronga sygnałem, że czas rozpocząć terapię odwykową.
 "Z tamtej nocy pamiętam tylko fragmenty. Rano spytałem moją żonę Adrienne, czy było źle. Odpowiedziała, że bardzo źle. Zadzwoniłem do mojego menedżera, który krótko powiedział mi, że mam się pakować i natychmiast udać się do ośrodka odwykowego" - wspomina.
Z powodu wyskoku Billiego Joe Armstronga zespół Green Day został zmuszony do odwołania koncertów promujących płytową trylogię "Uno!", "Dos!" i "Tre!". Grupa powróci na scenę podczas marcowego festiwalu South By Southwest w Austin w Teksasie.
Z kolei 18 czerwca trio wystąpi w Atlas Arenie w Łodzi.

Mike o początkach Linkin Park

Serwis Artisan News opublikował nagranie z konferencji prasowej podczas Social Media Summit, której uczestnikiem był Mike. W tej części spotkania Shinoda nie tylko mówi o wprowadzaniu projektu CenterStage, ale także pokusił się o opowieść o początkach i powstaniu zespołu. Zapraszamy do oglądania:
Ciekawe co myśli o Linkin Park Mike Shinoda?

Avril Lavigne powróci w wielkim stylu?

Prezes wytwórni fonograficznej EPIC Records, dla której obecnie nagrywa Avril Lavigne, Antonio LA Reid zdecydował się przypomnieć fanom swojej podopiecznej, że singiel "Here's To Never Growing Up" istnieje i brzmi "odjazdowy." Za pośrednictwem swojego profilu na portalu społecznościowym Twitter, zostawił wiadomość, w której zaznaczył, że właśnie słucha nowego singla i "nie może się doczekać, gdy przedstawi go światu." Niestety, cały czas brakuje oficjalnych informacji w sprawie premiery utworu.
Nowa odmieniona Avril, czeka na was-)
Special for you!


Całuski od Avrilki-)

Nakręć teledysk dla Wilków!

Posłuchaj nowego singla Wilków "Miłości kwiat nieśmiały". Pomyśl, jak go zilustrować, i skręć klip!

Wilki zapraszają do udziału w konkursieWilki zapraszają do udziału w konkursie
Lubisz muzykę i teledyski? Masz pomysł na oryginalny wideoklip i wiesz jak go zrealizować? Sprawdź się, nakręć klip do nowej piosenki Wilków i weź udział w naszym konkursie. Twoja praca ma szanse zostać oficjalnym teledyskiem legendy polskiego rocka!

Nakręć teledysk dla Wilków!

INTERIA.PL przy współpracy z zespołem Wilki oraz RBL.TV ogłasza konkurs na najlepszy teledysk do nowego singla formacji Roberta Gawlińskiego pochodzącego z jej ostatniej płyty zatytułowanej "Światło i mrok". W konkursie może wziąć udział każdy, kto w dniach 27.02-25.03.2013, sam lub z grupą znajomych, przygotuje przy pomocy dowolnej techniki klip do utworu "Miłość kwiat nieśmiały" oraz zamieści go na swoim profilu na Muzzo.pl, a następnie:
- zamieści na profilu Wilki.Muzzo komentarz o treści "Zgłaszam się do udziału w Konkursie "Nakręć klip dla Wilków!" i oświadczam, że zapoznałem się z jego regulaminem i go akceptuję."
- prześle na adres e-mail konkursy_muzyka@firma.interia.pl wiadomość podając w temacie swój nick w serwisie muzzo.pl, a w treści dane teleadresowe tj. adres e-mail, imię, nazwisko, adres do korespondencji oraz numer telefonu.
Zgłoś się do konkursu, sprawdź szczegóły w serwisie Muzzo.pl!
Do 5 kwietnia 2013 roku jury, w skład którego wchodzą: zespół Wilki, Michał Figurski (RBL.TV), Paweł Modzelewski (Sony Music Entertainment Poland) i Michał Boroń (INTERIA.PL) wybierze zwycięzcę, którego teledysk zostanie oficjalnym klipem Wilków.
Najciekawsza praca zostanie także wyemitowana na antenie RBL.TV oraz w portalu Interia.pl

Sukces The Rolling Stones, One Direction najgorsi

Oto dowód, że rock nie poszedł w cień..... a popowe gwiazdki wypadają z ringu-)
Wystarczyło zaledwie kilka występów, by The Rolling Stones zostali uznani "najlepszym koncertowym zespołem". Zespół otrzymał wyróżnienie podczas środowej (27 lutego) ceremonii rozdania statuetek magazynu "NME".
 Ronnie Wood (The Rolling Stones) ze statuetką "NME" fot. Tim Whitby Niech żyje ROCK!

Wyróżnienie dla najlepszego zespołu koncertowego nie było jedyną nagrodą, jaką zgarnęli The Rolling Stones. Mick Jagger i spółka zostali również wyróżnieni za dokumentalny obraz "The Rolling Stones: Crossfire Hurricane", który uznano najlepszym filmem muzycznym.
Również dwie nagrody otrzymała wokalistka Florence Welch, którą uhonorowano wyróżnieniami dla najlepszego artysty solowego i za najlepszy taneczny hymn, jakim uznano nagrany wraz z DJ-em Calvinem Harrisem utwór "Sweet Nothing".

Najlepszym brytyjskim zespołem zostali Szkoci z Biffy Clyro, a najlepszym zagranicznym zespołem Amerykanie z The Killers.
"Given To The Wild" formacji The Maccabees wyróżniono statuetką dla najlepszego albumu.
Jak już wcześniej anonsował magazyn "NME", znany z grupy The Smiths gitarzysta Johnny Marr został uhonorowany statuetką "Godlike Genius" za całokształt osiągnięć artystycznych. Muzyk, który współpracował również z m.in. z The Pretenders, Modest Mouse czy The Cribs, wydał właśnie pierwszy solowy album "The Messenger".
"To bardzo poważna, ale i zarazem zabawna nagroda. Słodka i dająca kopa. Po otrzymaniu takiego wyróżnienia, zamierzam lenić się do końca moich dni" - dowcipkował były gitarzysta The Smiths.
Nagrody zgarnęli również m.in. Palma Violets (najlepszy debiut), Arctic Monkeys (najlepszy klip dla "R U Mine?") czy Blur (najlepsze wznowienie za wydawnictwo "21").
"NME" honoruje artystów, ale też i przyznaje antynagrody. Tym razem miano najgorszej grupy przypadło boysbandowi One Direction. Dodatkowo, wokalista zespołu Harry Styles został uznany łajdakiem roku.

Rozłam w Slayerze: Poszło o kasę?

Słynny perkusista Dave Lombardo nie zagra na rozpoczynającej się w sobotę, 23 lutego, trasie amerykańskiego Slayera po Australii.










Czy  grupa Slayer się rozpadnie?



W przesłanym do prasy oświadczeniu Lombardo pisze, że w połowie lutego poinformowano go, iż nie zasiądzie za swoim zestawem na najbliższej trasie w Australii.
"Jest mi przykro i szczerze mówiąc, jestem w szoku w związku z tą sytuacją" - napisał, przepraszając australijskich fanów Lombardo, który o tym, że zagra za niego ktoś inny, dowiedział się z e-maila przesłanego mu przez prawników zespołu. 
 Jak obszernie wyjaśnia Dave Lombardo, do zaistniałej sytuacji doprowadzić mogły jego prośby o uczciwszy podział pieniędzy.
"W zeszłym roku odkryłem, że 90 procent dochodów z tras odjęto jako wydatki, w tym na honoraria dla menedżmentu, co kosztowało zespół miliony dolarów, pozostawiając do podziału dla nas czterech 10 procent" - wylicza.
Gdy perkusista zgłosił się do kolegów z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii i zatrudnienie rewidentów, którzy przyjrzeliby się sprawie, najpierw odmówiono mu dostępu do dokumentów, a następnie nie pozostawiono wątpliwości, że jeśli nie pasuje mu obecny układ, na jego miejsce przyjdzie ktoś inny.
"Pozostaję w nadziei, że uda nam się rozwiązać nasze problemy. Jeszcze raz przepraszam wszystkich fanów w Australii, którzy wydali pieniądze, oczekując zobaczenia trzech członków oryginalnego składu Slayera" - podkreślił Lombardo, któremu po całym roku spędzonym w trasie powiedziano, że nie dostanie swoich pieniędzy, dopóki nie podpisze nowej umowy.
Kontrakt nie zawierał pozwolenia wglądu do rozliczeń z menedżerami ani rozliczeń budżetowych oraz zabraniał muzykowi udzielania wywiadów i wypowiedzi dotyczących zespołu, skutecznie zamykając mu usta.
Warto w tym miejscu dodać, że poza składem Slayera wciąż pozostaje gitarzysta Jeff Hanneman, który od dwu lat dochodzi do zdrowia po serii zabiegów operacyjnych ręki będących skutkiem poważniej infekcji po ukąszeniu pająka. W środę, 20 lutego, Kerry King (gitara), trzymający silną ręką zespół, poinformował, iż nie wie kiedy i czy w ogóle Hanneman chwyci jeszcze za gitarę w barwach Slayera. Do dziś zastępuje go Gary Holt z Exodus.
Na koncertach w Australii Lombardo zastąpi Jon Dette, który figurował w składzie Slayera w latach 1996-1997. Faktem jest więc to, że z oryginalnego składu w szeregach Slayera, poza Kingiem, pozostaje dziś już tylko wokalista Tom Araya.
Przypomnijmy, że Slayer ma być jedną z gwiazd Impact Festival, który w dniach 4-5 czerwca odbędzie się na lotnisku Bemowo w Warszawie.

Naumachia nagrywa płytę!

Rezydująca w Norwegii, polska black / deathmetalowa formacja Naumachia zakończyła pierwszy etap nagrań nowej płyty.

 Rejestracja czwartej płyty zespołu, następcy "Black Sun Rising" (2009 r.; Witching Hour Productions), rozpoczęła się na początku roku w białostockim studiu "Hertz", gdzie utrwalono ślady perkusji, basu i gitar rytmicznych.
"Końcowy efekt będzie na pewno bardzo mocny i klarowny. Zmieniliśmy całkowicie brzmienie gitar i basu. Sekcja rytmiczna już na tym etapie brzmi świetnie. Planujemy kilka niespodzianek - muzyka jest bardzo świeża i ma dużo melodii, rzadko zdarzają się blasty - wszystko wskazuje na to, że sporo zwolniliśmy" - informują muzycy. 
"Całą płytę właściwie tworzyliśmy na żywo. Dla wielu może to być zaskakujący materiał. Dla nas to jest właśnie to, czego oczekiwaliśmy od samych siebie. Świetnie nam leżą kompozycje i nie mamy wątpliwości, że będzie to najbardziej dojrzały album w historii Naumachia. Długo pracowaliśmy nad tym, żeby zabrzmieć właśnie tak jak teraz" - dodali. 


Zobacz pierwszy raport ze studia:

Naumachia - Studio teaser 2013

Zespół wróci do studia "Hertz" w kwietniu, by dokończyć nagrania i zająć się postprodukcją. Teksty na nową płytę napisze Marcin Urbaś (eks-Sceptic), który zaśpiewa również w jednym utworze.


Kokaina po narodzinach dziecka?


Była żona Ronniego Wooda z The Rolling Stones ujawnia szokujące szczegóły z życia rozrywkowego rockmana.

I jak tu nie być kawalerem, skoro własna żona cię wsypuje!?


W biografii zatytułowanej "Hey Jo" była żona gitarzysta Jo Wood opisuje m.in. chwile po urodzeniu syna muzyka Tyrona
Wciąż leżąca w szpitalu po narodzinach syna kobieta otrzymała od artysty zaskakujący prezent, który miał poprawić jej samopoczucie. Jaki? Oddajmy głos Jo Wood.
 "Dzień po porodzie leżałam w szpitalu i karmiłam Tyrona. W pokoju zjawił się Ronnie, który powiedział, że mam dla mnie prezent. Pomyślałam sobie, że jest bardzo słodki. Zastanawiałam się, co to może być? Kwiaty? Biżuteria?" - wspomina.
"Zamiast tego Ronnie wręczył mi worek z białym proszkiem. Przekonywał, że to coś pomoże mi wrócić do formy. To był worek z kokainą" - napisała Jo Wood.
 Żona gitarzysty zdradziła również, że jej były mąż jest nieodpowiedzialny finansowo.
"Pieniądz się go w ogóle nie trzymają. Bill Wyman [były basista The Rolling Stones] opowiedział mi kiedyś, że Ronnie poprosił kolegów z zespołu o pożyczkę, bo chciał opłacić naszym dzieciom szkołę, a my już nie mieliśmy za co. Po zainkasowaniu pieniędzy... poszedł kupić sobie Rolexa" - ujawnia była żona gitarzysty.
Ronnie i Jo wzięli ślub w 1985 roku. Małżeństwo rozpadło się w 2009 roku po tym, jak ujawniono romans gitarzysty z młodą Rosjanką Ekateriną Ivanovą.
Obecnie Ronnie Wood jest mężem Sally Humphreys. Trzeci ślub muzyka miał miejsce w grudniu 2012 roku.







Slash pomaga polskiej dziewczynce!

Do 2 marca trwa charytatywna aukcja, na której możecie zdobyć lalkę Slasha, podpisaną przez słynnego gitarzystę przed jego koncertem w Katowicach. Celem aukcji jest pomoc śmiertelnie chorej 12-letniej Elizie Banickiej.
Laleczka Slasha wraz z podpisanym certyfikatem

Dziewczynka cierpi na chorobę Niemanna-Picka, syndrom C. Na skutek tej śmiertelnej choroby mózg wyłącza kolejno wszystkie procesy życiowe. Chorzy przestają chodzić, mają uszkodzenia wzroku i słuchu.
Eliza jest obecnie leczona, dzięki temu funkcjonuje - jak na chore dziecko - w miarę dobrze. Niestety, koszty leczenia są bardzo wysokie. Jedyny skuteczny lek przy tej chorobie nie jest refundowany przez NFZ. Jego cena to 36 tysięcy złotych za opakowanie wystarczające na 21 dni. Roczny koszt leczenia przekracza 600 tysięcy złotych.
W walce z ciężką genetyczną chorobą Elizę wspomogło wielu ludzi o ogromnych sercach. Powstała spontanicznie, nieformalna grupa wymyśliła akcję "Szyjemy lalki dla Elizy". W ramach tej akcji organizatorzy namawiają osoby znane i nieznane, przypadkowe i nieprzypadkowe, uzdolnione plastycznie i... mniej uzdolnione plastycznie, aby szyły szmaciane laleczki, które trafiają następnie na internetowe aukcje. Dochód z aukcji przeznaczany jest na kupno leku dla Elizy.
Wśród już ponad tysiąca laleczek znalazły się także te "firmowane" przez polskich wykonawców rockowych - Myslovitz, Strachy na Lachy, Hey, Muchy czy Acid Drinkers.
 Jedna z osób należących do grupy, bloger i fan Slasha, postanowił wystawić własną laleczkę, chcąc zaangażować w akcję swoich czytelników. Pierwszy pomysłem, jaki mu przyszedł do głowy, było przygotowanie lalki przypominającej Slasha.
Pomysł jednak szybko ewoluował: a może laleczka, zamiast być po prostu kolejną lalką na aukcji, mogłaby być laleczką wyjątkową - przypominającą Slasha, opatrzoną podpisem... samego Slasha?
Lalka została uszyta przez Mariannę Oklejak, jedną z czołowych polskich ilustratorek książek dla dzieci. O autentyczności lalki świadczy specjalne "świadectwo", zaprojektowane przez Macieja "Zucha" Mazurka, grafika i autora popularnego bloga "Zuch próbuje rysować".
Lalka opatrzona jest własnoręcznym podpisem Slasha (na gitarze) i towarzyszy jej - również podpisane przez Slasha (z charakterystycznym dla gitarzysty motywem komiksowej czaszki w cylindrze) - świadectwo, że powstała ona po to, by pomóc Elizie w walce z chorobą. Oba podpisy muzyk złożył 13 lutego przed koncertem w katowickim Spodku.
"Mierząca ok. 24 cm (razem z cylindrem) laleczka ma wszystko, co powinien mieć Slash: gęste, czarne loki, wspomniany nieodłączny cylinder, ciemne okulary, biżuterię i tatuaże. Ma też oczywiście gitarę oraz - jak przystało na prawdziwego rockowego herosa - gołą klatę ;-)" - czytamy w opisie.
Aktualna cena lalki wynosi 900 zł.

Były wokalista Mötley Crüe pomoże pobić Rekord Guinessa


John Corabi był przez sześć lat wokalistą i gitarzystą Mötley Crüe. Współpracował też z takimi zespołami jak: Angora, The Scream, Union czy ESP. Muzyk dołączy do wielotysięcznej gitarowej orkiestry, żeby 1 maja wspólnie zagrać na wrocławskim Rynku "Hey Joe" Jimiego Hendrixa.

John Corabi zamelduje się we Wrocławiu - fot. Ethan MillerJohn Corabi zamelduje się we Wrocławiu

Pierwsza edycja Gitarowego Rekordu Guinnessa we Wrocławiu odbyła się w 2003 r. i zgromadziła 588 gitarzystów. W 2012 r. "Hey Joe" zabrzmiał na 7273 gitar.
"Trudno będzie nam pobić zeszłoroczny wynik, ale nie o liczby tu chodzi. Zarówno uczestnicy imprezy, jak i ludzie, którzy przychodzą na wrocławski Rynek wesprzeć duchowo Rekordzistów mówią to samo: tej atmosfery nie da się porównać z żadną inną imprezą i żadnym innym festiwalem" - podkreśla Leszek Cichoński, pomysłodawca imprezy i dyrygent gitarowej orkiestry.
 "Niezwykły klimat wydarzenia udziela się także zagranicznym muzykom, goszczącym na Gitarowym Rekordzie Guinnessa, którzy opowiadają o nim znajomym. Dzięki takim rekomendacjom znacznie łatwiej nam później zaprosić zagraniczne gwiazdy" - dodaje Cichoński.
W tym roku do Wrocławia przyjedzie także John Corabi, który w latach 1992-97 był głównym wokalistą i gitarzystą Mötley Crüe. Po ogromnym sukcesie wydanej w 1989 r. płyty "Dr. Feelgood", nagranej z poprzednikiem Corabiego, Vince'em Neilem, a także po kilku światowych trasach koncertowych członkowie zespołu Mötley Crüe postanowili wrócić do studia i nagrać kolejny album. W trakcie prac nad nowym materiałem muzycy pokłócili się z Neilem, w wyniku czego musiał on opuścić zespół. Miejsce wokalisty i gitarzysty Mötley Crüe zaproponowano Johnowi Corabiemu, który w tym czasie współtworzył zespół The Scream. W 1994 r. grupa wydała album "Mötley Crüe", który zadebiutował na 7. miejscu listy "Billboardu".
W 1997 r. John Corabi zdecydował się odejść z grupy. W następnych latach współpracował z wieloma zespołami, m.in. Union, ESP (Eric Singer Project), Twenty 4 Seven czy Brides of Destruction. Nie zaprzestał także współpracy z Mötley Crüe. W 2008 roku, podczas trasy grupy po Karaibach, Corabi dołączył na scenie do Vince'a Neila i wykonali wspólnie hit AC/DC "Highway to Hell".
Pod koniec 2012 roku John Corabi wydał swój solowy album "Unplugged".
Oprócz byłego wokalisty Mötley Crüe podczas Gitarowego Rekordu Guinnessa będzie można zobaczyć także gitarzystkę Michaela Jacksona, Jennifer Batten oraz Bruce'a Kulicka, byłego gitarzystę KISS.

środa, 27 lutego 2013

Hard Rock Rising 2013: pierwszą bitwę zespołów wygrali hardcore'owcy

W Krakowie ruszyła globalna bitwa zespołów Hard Rock Rising 2013. W pierwszym starciu, w poniedziałek, 26 stycznia zwyciężyła posthardcore'owa grupa Bury Her Memories. Zespół z Krakowa pokonał rockowe składy Strzał w Głowę i Back Off. Zespoły walczą o udział w światowej trasie koncertowej w miastach, w których znajdują się restauracje Hard Rock Cafe, nagranie teledysku oraz płyty z Hard Rock Records, jak również otrzymanie nowego sprzętu muzycznego o wartości 10,000 dolarów

Bury Her Memories (fot. materiały prasowe) Zespół Bury Her Memories założony został przez muzyków z południa Polski. W czerwcu 2010, kiedy poprzedni projekt muzyków Neves Medeis się rozpadł, rozpoczęła się era Bury Her Memories. Zespół dzielił scene m.in. z  Betraying The Martyrs (FR), My Autumn (RUS),Madison Affair (GER), Annisokay (GER), Nesaia (GER), Walking Dead On Brodway (GER), Moon To Ocean (GER). Swoje pierwsze demo zespół nagrał w 2012 roku.
Hard Rock Rising to jedna z największych na świecie bitwa zespołów, która wspiera kariery muzyczne aspirujących artystów na całym świecie, dając jednemu lokalnemu zespołowi życiową szansę – udział w światowej trasie koncertowej w miastach, w których znajdują się restauracje Hard Rock Cafe, nagranie teledysku oraz płyty z Hard Rock Records, jak również otrzymanie nowego sprzętu muzycznego o wartości 10,000 dolarów. "Hard Rock pragnie odkryć kolejną pulę rozwijających się talentów i udostępnić im międzynarodową scenę, aby mogli pokazać, co potrafią" - mówiłJohn Kirkpatrick, Dyrektor Działu Muzyki i Relacji z Artystami w Hard Rock International. "W 2012 roku, do konkursu Hard Rock Rising zapisało się ponad 12,000 zespołów, a fani na całym świecie oddali prawie 1 milion głosów. Mamy nadzieję, że program ponownie da szansę wschodzącemu zespołowi osiągnąć sukces i zapozna światową publiczność Hard Rocka z jego muzyką".
Pierwszym etapem walki było głosowanie na Facebooku. Kolejnym jest bitwa zespołów w klubach Hard Rock Cafe. Zespoły uczestniczące w akcji odbędą serie koncertów na żywo, podczas których wystąpią lokalni finaliści. W każdym mieście panel jurorski wybierze jednego zwycięzcę. W kolejnym etapie, fani ponownie będą mogli zagłosować na zwycięzców z wszystkich miast, z których wyłonią 25 najlepszych. W ostatnim etapie, panel jurorski składający się z profesjonalistów z branży muzycznej, w tym: Stevena Van Zandta z E Street Band, Tobyego Leighton-Pope’a, Wice Prezesa ds. Muzyki Live Nation oraz Johna Kirkpatricka, Jamesa Buella i Blake’a Smitha, Dyrektorów ds. Relacji z Artystami Hard Rock Records’, wybierze zwycięzcę nagrody głównej oraz zespoły, które zajmą drugie i trzecie miejsce.
W Krakowie zespoły oceniają: Michał Anioł (wieloletni dyrektor programowy i dziennikarz muzyczny Radia Alfa), Rafał Żygiel (Antyradio), Paweł Gzyl ("Dziennik Polski") i Paweł Gaik (Onet).
Kolejne bitwy zespołów:
04.03 Kraków: Party Hard, New - Tone i Cheap Tobacco
11.03 Kraków: Anomy, Beer Coaster, Vintage
18.03 Kraków: wielki finał Hard Rock Rising 2013
Wstęp na koncerty jest wolny.


Anti-Flag na dwóch koncertach w Polsce


Anti-Flag dwa razy w Polsce. Kultowa kapela obchodzi w tym roku dwudziestolecie, które postanowiła uczcić na międzynarodowym tournée. 25 czerwca muzycy wystąpią w Warszawie, w klubie Proxima, a dzień później w krakowskim Kwadracie.

Anti-Flag na dwóch koncertach w Polsce (fot. materiały prasowe) Nareszcze do Wa-wy!

Anti-Flag to czteroosobowa amerykańska grupa punkrockowa, która powstała w Pittsburghu. Twórczość zespołu oscyluje pomiędzy punk rockiem a hardcore punkiem, łącząc jednocześnie w sobie melodyjność z charakterystycznym głosem wokalisty Justina Sane'a. Od momentu wydania pierwszej płyty, zatytułowanej "Die for the Government" (1996), zespół kojarzony jest przede wszystkim z ostrymi tekstami, manifestującymi lewicowe poglądy polityczne muzyków oraz silnie sprzeciwiającymi się faszyzmowi i nacjonalizmowi. Co ciekawe, za swoje zaangażowane przesłanie polityczne oraz troskę o losy kraju, zespół został uznany przez jednego z członków Izby Reprezentantów za przykład do naśladowania dla amerykańskiej młodzieży.
W 2013 roku grupa zdecydowała się na połączenie sił z Art For Amnesty. Ze współpracy z nimi powstał cover utworu "Toast To Freedom", nagrany w historycznym Hansa Studio w Berlinie i przy udziale Iana D'sa z Billy Talent oraz Bernda z Beatsteaks. Sprzedaż nagrania w całości zasili konto Amnesty International.
Bieżący rok to jednak przede wszystkim okazja do uczczenia dwudziestolecia zespołu na scenie. Anti-Flag wystąpi 25 czerwca w Warszawie (Proxima), a dzień później w Krakowie (Kwadrat) Bilety wkrótce w sprzedaży.



Gallows bez gitarzysty

Brytyjska punkowa ekipa Gallows rozstała się z gitarzystą.

Gallows (fot. Getty Images) I co zrobią bez gitarzysty?


Szeregi formacji opuścił Stephen Carter. Koledzy z zespołu nie planują szukać zastępcy.
"Będziemy grać w czwórkę, jak za dawnych czasów" - wyjaśniają.
Oznacza to, że aktualny skład Gallows tworzą Wade MacNeil (wokal), Lee Barratt (perkusja), Laurent Barnard (gitara) i Stuart Gili-Ross (bas).
Ostatni, imienny longplay kapeli miał premierę we wrześniu 2012 roku.


Bill Wyman chciał powrócić do The Rolling Stones na dłużej

Bill Wyman, były basista The Rolling Stones był trochę zawiedziony, że koledzy z zespołu podczas koncertów z okazji 50-lecia grupy wykorzystali go w tak małym zakresie.

Bill Wyman - drugi od lewej (fot. Getty Images) Nie do wiary.....


"W grudniu 2011 roku Keith Richards zadzwonił do mnie i zapytał "Stary, nie chciałbyś może wpaść i z nami trochę pograć? Następnie zapytali mnie, czy nie chciałbym wspomóc zespołu przy jakiś specjalnych okazjach. Pomyślałem, że to dobry pomysł i że mógłbym zaangażować się w coś takiego nawet w większym stopniu. Kiedy więc dowiedziałem się, że chcą abym zagrał tylko w dwóch piosenkach, byłem trochę zawiedziony" - opowiada Wyman.
Z tego też powodu, Wyman nie wziął udziału w koncertach grupy, które odbyły się w Stanach Zjednoczonych.
"To było wspaniałe doświadczenie, ale nie chciałem lecieć do USA, tylko po to, aby zagrać dwie piosenki. Myślę, że to zrozumieli. Charlie Watts na pewno" - dodał Bill.
Przypomnijmy, że Wyman był w zespole między 1962 a 1993.
13 listopada premierę miała składanka The Rolling Stones, "GRRR!". Studyjny dorobek Brytyjczyków zamyka album "A Bigger Bang" z września 2005 roku.

Nowa płyta zespołu IRA „X” już 16 kwietnia

Po blisko czterech latach, od momentu wydania złotej płyty "9", zespół IRA wszedł do studia, a efekt ich pracy będzie miał premierę 16 kwietnia 2013 roku.
Ira (Agencja BE&W) Nareszcze! czekamy na płytę....!


Długo wyczekiwany, najnowszy album "X", bo o nim właśnie mowa to wiele godzin pracy, które zaowocowały niecodziennym, bo dwu płytowym wydawnictwem zespołu. Pierwszy krążek zawierać będzie 10 premierowych utworów, a wśród nich dobrze już znane single "Taki sam" oraz "Szczęśliwa". Drugi krążek będzie prawdziwym rarytasem dla wszystkich fanów i miłośników zespołu IRA. Nigdy dotąd, czyli przez 25 lat na scenie muzycy nie nagrali swoich utworów w wersjach anglojęzycznych. Aż do teraz. Muzycy postanowili nagrać w języku angielskim 3 piosenki. Będą to świetnie znany "Mój Bóg" z płyty "9" oraz 2 piosenki z nowego krążka: "Taki sam" i "Styks". Poza tym novum na drugiej płycie zamieszczone zostały największe przeboje w nowych, niepublikowanych dotąd aranżacjach. Dodatkowym bonusem będzie przepiękny blues zaśpiewany wspólnie z Patrycją Markowską.
Cała płyta będzie jak zwykle utrzymana w rockowej stylistyce zespołu, ale nie zbraknie też spokojniejszego, gitarowego grania i melodyjnych piosenek. Jak widać po zapowiedziach i tym razem zespół IRA nie rozczaruje swoich fanów.


Green Day: Billie Joe Armstrong czuje się już lepiej

Lider grupy Green Day jest już "czysty". Wokalista poinformował, że odwyk na który zgłosił się po swoim "występie" na festiwalu iHeart Radio w Las Vegas przyniósł planowane wyniki i piosenkarz nie ma już problemów z alkoholem i lekami. Wcześniej zdarzały się mu zaniki pamięci.
Billie Joe Armstrong (fot. Getty Images) Całe szczęście że jest ok! zgadnijcie dlaczego?


Przypomnijmy, że we wrześniu zeszłego roku, uzależnienie Armstrona dosadnie dało o sobie znać podczas festiwalu iHeart Radio w Las Vegas. Muzyk przerwał koncert, sklął organizatorów, po czym rozwalił swoją gitarę i zszedł ze sceny. Dzień później przedstawiciele zespołu poinformowali, że Billie zgłosił się na terapię odwykową. Leczenie miało pomóc muzykowi zwalczyć uzależnienie od alkoholu i leków.
Teraz wokalista opowiedział o szczegółach swoich problemów z używkami. Jak się okazuje mieszanka leków i alkoholu, którą przyjmował wokalista nie tylko czyniła go agresywnym, miks powodował, że muzyk kompletnie nie pamiętał co robił wcześniejszego dnia. "Nie byłem w stanie przewidzieć, gdzie skończę pod koniec nocy, mogłem się obudzić w czyimś domu na kanapie i nie pamiętałbym jak tam trafiłem" - przyznał 41-latek.
Jeśli chodzi wspomniany "występ" na iHeart Radio, Billie pamięta jedynie pewne drobiazgi, o tym co wyprawiał na scenie dowiedział się dopiero następnego dnia od swojej żony.
Leczenie, które podjął gwiazdor przyniosła efekty na jakie liczył zespół. Armstrong nie ma już problemów z używkami, a grupa planuje wrócić na przerwaną trasę koncertową pod koniec marca.

Popowi paździerzowcy. Diss na Radiohead


Znacie to z bankietów. Przychodzi taki i od wejścia narzeka, brudzi rybą po grecku obrus, szarpie za poły marynarki wodzireja, a jak nadużyje, zaczyna obrażać jubilata. W taką rolę weszliśmy w powołanym zespole ekspertów. Mówiąc poważnie, pomniki i nigdy niepodważane autorytety nie budzą szacunku. Dlatego na 20-lecie premiery "Pablo Honey" spuszczamy odrobinę powietrza z balonika Radiohead.
Thom Yorke z Radiohead (fot. Getty Images) Czy coś knują?

Czy w alternatywnej wersji historii mogło zdarzyć się, że Radiohead skończyliby jako one-hit wonder pokroju The La's z singlem "There She Goes"? Dzisiaj brzmi to absurdalnie, ale premiera "Pablo Honey" na początku 1993 roku nie była na Wyspach szczególnie wielkim wydarzeniem. Gdyby nie sukces "Creep" w Ameryce, gdzie singiel trafił na podatny grunt, być może formacja z Oksfordu nie byłaby nawet one-hit wonder. - "Pablo Honey" to średni album, który brzmi jak brytyjski klon formacji grunge'owych. Ten debiut jest jeszcze płytą zespołu, który nie ma sprecyzowanej wizji i gra to, co uważa, że powinno się grać w tym konkretnym momencie. Dlatego wtedy status Radiohead nie różnił się specjalnie od tego, jaki mają obecnie nowe, gitarowe zespoły – mówi Bartek Chaciński, dziennikarz Polskiego Radia. W całej dyskografii formacji, pierwszy album od zawsze, poniekąd słusznie, pełni funkcję chłopca do bicia, ofermy w grubych pinglach i szortach w stylu lat osiemdziesiątych. - Bardzo późno odkryłam Radiohead. Być może słyszałam "Creep", ale ta piosenka uderzyła mnie i zapadła w pamięć dopiero, gdy zobaczyłam film "Rykszarz". Jest w nim świetna scena, w której słychać to nagranie. Potem był teledysk do "Street Spirit" i oszalałam. W końcu dojrzałam do kupienia płyty i zachwyciło mnie "The Bends"! Tym boleśniej odczułam spotkanie z "Pablo Honey" – opowiada Agnieszka Szydłowska z radiowej "Trójki". - Nawet przed chwilą posłuchałam tej płyty i dalej uważam, że jest okropna. Gdybym od niej zaczęła słuchanie Radiohead, to pewnie bym ich nie śledziła – dodaje.

Późniejszy sukces osiągnięty przez brytyjską grupę to wypadkowa ambicji, perfekcjonizmu i tytanicznej pracy. Wyraża się to w słynnej anegdocie Johna Leckiego, producenta "The Bends". Otóż, podczas niekończących się sesji w studio Abbey Road, Jonny Greenwood w nieskończoność dłubał przy gitarach i wzmacniaczach, żeby osiągnąć wymarzone brzmienie, mimo że zdaniem producenta już mu się to udało. Ilekroć jednak ktoś z wytwórni wpadał, żeby posłuchać fragmentów materiału, mógł usłyszeć najwyżej nowy sound bębnów.
Czas pokazał, że wysiłek się opłacił. Dziś każde dziecko, studentka kulturoznawstwa, pracownik korporacji, rezydent klubu i niezależny bloger wie, że Radiohead to nie tylko grupa ważna, ale i nowatorska. Tylko, jak to do końca jest z tym nowatorstwem, skoro nie stanowi problemu wymienienia na jednym wdechu dziesiątek inspiracji zespołu w jego przełomowym okresie, czyli latach 1997 – 2001? Uczynił to w wywiadzie dla T-Mobile Music m.in. gitarzysta Hey, Paweł Krawczyk.
- Pamiętam, że to były czasy, kiedy się słuchało dużo elektroniki, trip-hopu, techno, IDM, takich artystów jak Björk, Massive Attack, Underworld, The Orb. Te nowoczesne brzmienia słychać było np. w utworach "Idioteque", "Kid A" czy "Everything in Its Right Place".
O cwanej odtwórczości w wykonaniu Radiohead mówi również Jakub Żulczyk, pisarz i felietonista, autor m.in. powieści "Zrób mi jakąś krzywdę... czyli wszystkie gry video są o miłości" czy "Radio Armageddon". - Nigdy mnie nie rozczarowali, bo jestem fanem i kupuję wszystko, co wypuszczają, jak leci. Ale czy jest to grupa rewolucyjna? Dobre pytanie. Radiohead są raczej genialnie sprytni. Oni z ogromnym wyczuciem inkorporowali wątki z awangardy, elektroniki, krautrocka do wciąż piosenkowej formuły, którą mają opanowaną do perfekcji. Dla mnie Yorke/Greenwood są jak Lennon i McCartney. To są wybitni popowi songwriterzy i aranżerzy, ale to nie jest zespół pokroju Can czy King Crimson, który potrafi improwizować, wydobyć się z formuły zwrotka/refren/zwrotka/refren. Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że to popowi paździerzowcy. Oni piszą fenomenalne piosenki, z ogromnym wyczuciem osadzają je w różnych brzmieniowych kontekstach. Ale z drugiej strony trzeba powiedzieć jedno - w dzisiejszej muzyce nie da się już wynaleźć prochu. Można się poruszać tylko po sklejkach starego, rewolucje odbywają się na drugim, trzecim planie. Parę takich rewolucji Radiohead przeprowadzili bez wątpienia.











wtorek, 26 lutego 2013

Green Day pędzą do klubu!


Green Day Live gramy....
Dosłownie przed chwilą zespół zapowiedział trzy dodatkowe klubowe koncerty, które odbędą się odpowiednio 10 marca w Fox Theater w Pomona (Kalifornia), 11 marca w klubie  The Marquee w Tempe (Arizona) i 13 marca w klubie Tricky Falls w El Paso (Teksas). Sprzedaż biletów rozpocznie się 1 marca.
Przypomnijmy, że wczoraj Green Day ogłosił występ podczas festiwalu SXSW 15 marca.

czwartek, 21 lutego 2013

Behemoth będzie mieć swój motor

Nie od dziś wiadomo, jakie "zabawki" lubi mieć..Nergal!
 Zapraszam na jazdę próbną!


Polska firma produkująca motocykle typu custom, rozpoczyna unikatowy projekt, który w oryginalny sposób połączy świat motoryzacji ze światem muzyki. Game Over Cycles przygotuje Behemoth Bike.
15 stycznia 2013 roku ekipa z Podkarpacia ogłosiła rozpoczęcie konstrukcji customa sygnowanego przez zespół Behemoth. "Behemoth Bike", bo tak wstępnie nazywa się projekt, w zamierzeniu konstruktorów ma być potężną i mroczną maszyną o wyjątkowych parametrach technicznych i niespotykanych dotąd ornamentach.

Ukończenie konstrukcji jest planowane na maj 2013.

Całość procesu konstrukcji można na bieżąco śledzić na profilu Facebook firmyGame Over Cycles.

Dorobek Behemoth zamyka krążek "Evangelion", który miał premierę w sierpniu 2009 roku.

Wokalista Muse ciągle w masce


 ciekawe na co mu..maska?

Matt Bellamy jest sobą wyłącznie na scenie. Wokalista zespołu Muse twierdzi, że w codziennym życiu udaje kogoś, kim naprawdę nie jest.
- Na scenie jestem sobą, jestem szczery, ujawnia się moja prawdziwa natura - tłumaczy Bellamy. - W codziennym życiu odgrywamy role, dopasowujemy się do społecznych norm. Na scenie widać szaleństwo artysty. Kiedy idę na koncert jakiegoś muzyka, wiem, co dzieje się z nim w środku. Podczas występu możesz wyrazić się jak chcesz, powiedzieć to, na co masz ochotę, robić to, co ci się żywnie podoba. To w codziennym życiu musimy nosić maski.

Dyskografię Muse zamyka album "The 2nd Law" z października 2012 roku.

Sabaton już za kilka dni w Polsce



Sabaton / fot. vSpectrum Hurra!

Chętni na spotkanie oko w oko ze Swedish War Machine mają OSTATNIĄ szansę zaopatrzyć się w bilety! Tysiące fanów niecierpliwie czekają na koncerty w Polsce szwedzkiej grupy SABATON wspieranej przez szwajcarski zespół Eluveitie grający celtycki pagan - folk metal, które odbędą się w 4 polskich miastach już przyszłym tygodniu.
Szwedzi są doskonale znani polskim fanom metalu. Grupa wielokrotnie występowała już w Polsce, stąd też ogromna sympatia, jaką cieszy się w naszym kraju. W maju zeszłego roku wydany został najnowszy album składu "Carolus Rex" zawierający utwory inspirowane tym razem wydarzeniami historycznymi dotyczącymi Szwecji. Album powstał przy udziale oryginalnego składu, natomiast jego promocja przypadła na okres po dość drastycznych zmianach personalnych w składzie szwedzkiej metalowej machiny wojennej. Po efektownym show zaprezentowanym podczas zeszłorocznego Przystanku Woodstock będzie to kolejna wizyta Sabaton w Polsce, z nowymi członkami zespołu. Warto dodać, że zapis doskonałego koncertu Sabatonu na Przystanku Woodstock 2012 ma zostać wydany na DVD! Wiosenne koncerty z pewnością będą równie niezapomniane. Jako zachęta do zobaczenia koncertu niech posłuzy fakt, że na berlińskiej gali Metal Hammer Awards 2012 Sabaton otrzymał nagrodę za najlepsze występy "na żywo".

To się czyta!

Marcowy Metal Hammer już w sprzedaży


Do kiosków trafił właśnie najnowszy numer miesięcznika Metal Hammer. Głównym tematem wydania są Leszek Winder i Janek Błędowski - muzycy legendarnej blues-rockowej grupy Krzak, którzy wsparci przez młode, metalowe pokolenie z grupy Sepsis nagrali album jakiego nikt się nie spodziewał. Na albumie nagranym pod szyldem Krzak Experience tradycyjny blues miesza się z nowocześnie i potężnie brzmiącym metalem. Naprawdę warto zapoznać się z muzyczną zawartością "Krzak Experience" a całość uzupełnić lekturą wywiadu z muzykami tego projektu.
W marcowym wydaniu nie zabrakło i innych ciekawych rozmów - lider Saxon opowiada nam o tym dlaczego na nowym albumie pojawiają się elementy znane z amazońskiej dżungli, Steve Lukather wyjaśnia co oznacza powiedzenie: "o jeden kac za daleko", muzycy Darkthrone wychodzą z lasu by porozmawiać z naszym dziennikarzem a Steven Wilson zdradza czy teraz stawia wyłącznie na karierę solową czy też jeszcze wróci do Porcupine Tree. Oprócz tego znajdziecie także wywiady z Biffy Clyro, Soilwork, Suffocation i Giant X, najnowsze recenzje płytowe i koncertowe, stałe rubryki z Heaven & Hell na czele. Ponadto Czytelnicy Podsumowują Rok 2012!
Zapraszamy do kiosków!





Foo Fighters nagrywa w tym tygodniu


Nowy album..aż zacieramy ręce!


Grupa Foo Fighters jeszcze w tym tygodniu wejdzie do studia, by rozpocząć prace nad nowym materiałem. - Wracam do Los Angeles i zaczynam szykować nowy album Foo Fighters - zdradził Grohl podczas wywiadu z gospodarzem BRIT Awards, Jamesem Cordenem.


Gwiazdy na żywo, bez make-up'u!

Nasi muzycy inaczej wyglądają bez makijażu, gdy go..nie mają!
Zobacz jak one wyglądają bez malowideł, oraz co oznaczają cuda Photoshopa!

Avril bez make'upu:
 Avril i jej "czysta" buźka...

Avril z make'up'em:

 Tu posmarowana fluidem...-)


a oto jak można poprawić urodę za pomocą Photoshopa, na potrzeby np. odkładki do magazynu...
znów na przykładzie biednej Lavigne-)


Tak poprawiamy buźkę Avril....
Amy Lee (Evanescence):

 Z makijażem i bez...które bez?




Znalezione....wytatuowane-)


Avril Lavigne
Avril Lavigne Tatuaże to chyba nie jej działka....
Piosenkarka ma słabość do tatuaży, jednak trudno zgadnąć,
 dlaczego na swoim lewym nadgarstku wytatuowała 
sobie mikroskopijną i krzywą gwiazdkę.
 Ona sama milczy na ten temat…

Paramore bawi się instrumentami

8 kwietnia ukaże się nowa płyta zespołu Paramore. Grupa ujawniła listę utworów, które wypełnią imienny krążek bandu. 

 Co przyniesie los

Artyści powiedzieli też co nieco na temat inspiracji. Są wśród nich Alt-J, rock gotycki i muzyka nowofalowa czy hip-hop.

- Skłamałabym, gdybym powiedziała, że z kolegami nie słuchaliśmy muzyki elektronicznej, pracując nad albumem - dodała wokalistka, Hayley Williams. - Pewnie dlatego, że ten gatunek jest teraz tak popularny. Mimo to, nie przypominamy żadnego innego zespołu. Brzmimy, jakby ktoś nas wypuścił do pomieszczenia pełnego instrumentów, w którym bawiliśmy się przez ładnych parę dni. 

Pierwszym singlem będzie "Now". 

Oto tracklista:


"Fast in My Car"
"Now"
"Grow Up"
"Daydreaming"
"Interlude: Moving On"
"Ain"t It Fun"
"Part II"
"Last Hope"
"Still Into You"
"Anklebiters"
"interlude: Holiday"
"Proof"
"Hate to See Your Heart Break"
"(One of Those) Crazy Girls"
"interlude: I"m Not Angry Anymore"
"Be Alone"
"Future"

Będzie to pierwsza płyta kapeli odkąd jej szeregi opuścili Josh i Zac Farro. 

Dyskografię rockowej formacji zamyka longplay "Brand New Eyes" wydany pod koniec września 2009 roku.

Limp Bizkit wraca na stare śmieci

Producent Ross Robinson zaangażowany jest w realizację nowego albumu Limp Bizkit.

 Nowa muzyka?

Robinson, którego można nazwać ojcem chrzestnym numetalu, ma na koncie debiut Korna czy "Roots" Sepultury, współpracował także z Limp Bizkit przy pierwszym albumie grupy, "Three Dollar Bill Y’all$". 

Krążek, który otrzymał tytuł "Stampede Of The Disco Elephants" powinien ukazać się w tym roku. 

Dorobek formacji zamyka longplay "Gold Cobra" z czerwca 2011 roku. 

Grupa HIM i albumu "Tears On Tape".

 HIM


Płyta trafi do rąk fanów 29 kwietnia. Dzieło dostępne będzie w wersji standardowej oraz edycji deluxe, zwierającej 132-stronicowy magazyn, którego redaktorem był frontman Ville Valo, dwustronny plakat oraz bonusowe nagrania. 

Oto tracklista:

"Unleash The Red"
"All Lips Go Blue"
"Love Without Tears"
"I Will Be The End Of You"
"Tears On Tape"
"Into The Night"
"Hearts At War"
"Trapped In Autumn"
"No Love"
"Drawn & Quartered"
"Lucifer's Chorale"
"When Love Starts To Die"
"Kiss The Void"


Wydawcą będzie Razor & Tie and Double Cross Records.

Poprzednie regularne dzieło Finów to "Screamworks: Love in Theory and Practice" z lutego 2010 roku. W październiku ukazała się kompilacja rockmanów "XX - Two Decades of Love Metal".

Zespół będzie gwiazdą przyszłorocznych Ursynaliów. Impreza odbędzie się w dniach 31 maja - 2 czerwca na terenie kampusu SGGW w Warszawie. 

Tak powinny wracać legendy! Nowa płyta My Bloody Valentine - fani czekali na nią 21 lat

Tej płyty miało w ogóle nie być. A nawet jeśli, to mogła okazać się katastrofą. Ale jest inaczej: znakomicie, wciągająco, magnetycznie. Nowy album zespołu My Bloody Valentine, absolutnej legendy alternatywnego rocka, nie zawodzi.

 Nadchodzi....

My Bloody Valentine, m b v, 2013


Już sama historia wydania tej płyty to temat na osobny artykuł. Fani musieli czekać na nią przeszło dwie dekady - od czasu wydanego w 1991 roku albumu "Loveless", który regularnie ląduje w rankingach na najważniejsze rockowe płyty w historii. Zainteresowanie jej kupnem było tak duże, że kiedy zespół wreszcie umieścił ją na swojej stronie internetowej, ta momentalnie padła. Całości można odsłuchać też na YouTube.

Ale ta płyta stała się legendą na długo zanim się ukazała. I nic dziwnego, bo rzecz dotyczy przecież zespołu iście legendarnego, który podczas długich lat swojego nieistnienia i tylko po części za sprawą niedawnego powrotu na scenę z niszowej formacji, znanej tylko wybrańcom, pilnie śledzącym to, co działo się na scenie alternatywnej, stał się formacją kultową, na którą dziś niemal nie wypada się nie snobować, a co o wiele ważniejsze - nieocenionym źródłem inspiracji dla niezliczonych grup, powracających do stylistyki stworzonej lata temu przez tych irlandzkich muzyków.

My Bloody Valentine to formacja, która powstała w pierwszej połowie lat 80., a na przełomie dekad nagrała kilka epek i dwa albumy, po których ukazaniu się scena niezależna nigdy nie była już taka sama."Isn't Anything" z 1988 roku i o trzy lata młodsza "Loveless" to płyty, które z miejsca stały się pozycjami iście kanonicznymi, prawdziwym elementarzem gatunku zwanego shoegaze, który dziś jest o wiele popularniejszy niż wtedy, kiedy powstawał.



My Bloody Valentine- If  I am










 

Sample text

Sample Text

trwa inicjalizacja, prosze czekac, gry online netbus gry ONLine

Sample Text